Bardzo niewielu z nas to potrafi. Tak zostaliśmy nauczeni, tak nauczono naszych rodziców. Nie umiemy kochać siebie samych. Z jakiegoś powodu wmawia się nam, że musimy stawiać dobro innych ponad swoje własne. A jeśli zbyt skupiamy się na sobie, jesteśmy postrzegani jako egoiści. Oczywiście dobrze jest pomagać, wspierać swoich bliskich, gdy nas potrzebują, ale bardzo ważne jest odnalezienie równowagi pomiędzy tym, ile możemy zrobić dla innych, a tym ile przeznaczyć na siebie.
Stawianie siebie na pierwszym miejscu w naszej kulturze niestety często jest kojarzone z próżną postawą, lenistwem, nadmiernym przejmowaniem się o swój wygląd i duchową pustką. Jednak dawanie z siebie zbyt dużo może prowadzić do poważnych wewnętrznych konfliktów, uczucia wypalenia, emocjonalnego zmęczenia. Gdy zmęczenie nas przytłacza i pragniemy chwili odpoczynku, relaksu, zaczyna nas zjadać poczucie winy, uaktywniamy wewnętrznego krytyka.
Dając z siebie wiele, podświadomie pragniemy zostać docenieni, a przecież nie zawsze tak się dzieje. Często nasze starania nie zostają zauważone, a nawet gdy zostają, może się zdarzyć, że inni zaczynają przez to wymagać od nas więcej. Czujemy się wykorzystywani. Nie potrafimy umiejętnie postawić granic. Gdy nasze wysiłki nie zostają docenione, zaczynamy w sposób krytyczny patrzeć na samych siebie. Żyjemy w poczuciu, że jesteśmy beznadziejni, gorsi od innych. Niska samoocena, brak szacunku do własnej osoby i swoich działań prowadzi także do mylnego pojmowania relacji z innymi ludźmi.
W przypadku uzależnienia ten brak miłości własnej może przyczynić się do pogłębienia choroby. Używki przynoszą chwilową ulgę, pozwalają nam uciec od problemów, wyluzować się, rozładować stres. Dzięki nim wydaje nam się, że jesteśmy bardziej akceptowani przez innych. Im mniej czujemy się ważni, tym bardziej pragniemy przypodobać się ludziom, tym bardziej stajemy się podatni na ich wpływy. Sławne „ze mną się nie napijesz?” niejedną osobę wpędziło w uzależnienie, z jednego prostego powodu – bo nie potrafimy odmówić, nawet wtedy, gdy podświadomie czujemy, że działamy na własną szkodę. Wydaje nam się, że wypowiadając „nie”, źle wypadniemy w oczach kolegów, stracimy ich sympatię.
Ten brak miłości własnej, niestawianie siebie na pierwszym miejscu stoi także na przeszkodzie ku wyzdrowieniu. Tak naprawdę proces wychodzenia z uzależnienia idzie w parze z nauką dbania o siebie. Kochać siebie to inaczej żyć w harmonii ze sobą. Dbanie o siebie, o własne zdrowie, stawianie siebie na pierwszym miejscu jest podstawą do tworzenia zdrowych relacji z innymi ludźmi. Pomaga nauczyć się regulować trudne emocje, spojrzeć na swoje problemy z innej perspektywy. Bardzo ważna jest tutaj nauka asertywności, czyli umiejętności stawiania granic, mówienia stanowczego „nie” bez poczucia winy, bez lęku przed odrzuceniem.
Dbając o siebie, o swoje zdrowie, dbamy także o swoich bliskich. Bierzemy odpowiedzialność za swoje czyny i emocje. Budujemy zdrowe relacje i dajemy innym dobry przykład, np. wpajamy dzieciom lepsze nawyki.